Przygotowanie do Ameryki
Home » USA  »  Przygotowanie do Ameryki
Przygotowanie do Ameryki
Kolejne kilka dni przemyśleń, uświadomiło tatę, że co prawda Wschodnie wybrzeże jest bardzo fajnie, bo można tam pozwiedzać mnóstwo bardzo znanych Amerykańskich miast. Jednak fajnej będzie zobaczyć dużo bardziej dzikie Zachodnie Wybrzeże obfitujące w nieskończoną ilość parków narodowych. Poza tym od zawsze marzeniem taty było: „Pojechać do Ameryki, aby powiesić się na literce H napisu Hollywood, trzymając się rękami za środkową belkę”. No a Hollywood jest na zachodzie.

Był grudzień 2021 roku.

„W tym przyszłym roku jedziemy do Ameryki” – oznajmił nam przepełniony świątecznym nastrojem tata.


Od kiedy się urodziłem, co jakiś czas przewija się pomysł-marzenie, powzięte przez mojego Tatę kiedy był jeszcze małym chłopcem.  Marzenia po to się ma, żeby je spełnia, no i w końcu miał przyjść czas na to jedno jedyne, magazynowane przez 25 lat.

Tyle tylko, że w pierwszym pomyśle w amerykańskiej wyprawie brakowało jednego elementu – mnie i moich braci. Tatuś wymyślił sobie, że wraz z Mamusią wybiorą się na trochę ponad tydzień do Nowego Yorku i na Florydę, podczas gdy my zostaniemy w domu z dziadkami. Nikomu po za rodzicami ten pomysł się nie spodobał. No bo ja to bez synków? Przecież, zarówno ja jak i moi bracia chętnie potowarzyszymy rodzicom, żeby się nie zgubili.

Od kilku dni, Tata po pracy siedział godzinami przed komputerem i przeglądał tysiące stron o podróżach samochodem po Ameryce, planując i zastanawiając się nad najlepszym scenariuszem wyprawy. To planowanie to naprawdę żmudny proces, no bo ile można siedzieć i czytać.

To całe planowanie zakończyło się jednak bardzo dobrze, bo tatuś oznajmił nam, że po głębszym przemyśleniu uznał, że zobaczenie ameryki samemu może być całkiem fajnie, ale pokazanie jej swoim synkom to dopiero coś. I tak właśnie udało nam się dołączyć do wyprawy.
Początkowo mieliśmy zwiedzieć wschodnie wybrzeże Ameryki, od Miami w stanie Floryda na południu Ameryki podążając na północ do Nowego Yorku, aby na koniec dotrzeć do Toronto w Kanadzie, skąd mieliśmy wrócić do Polski.

Kolejne kilka dni przemyśleń, uświadomiło tatę, że co prawda Wschodnie wybrzeże jest bardzo fajnie, bo można tam pozwiedzać mnóstwo bardzo znanych Amerykańskich miast. Jednak fajnej będzie zobaczyć dużo bardziej dzikie Zachodnie Wybrzeże obfitujące w nieskończoną ilość parków narodowych. Poza tym od zawsze marzeniem taty było: „Pojechać do Ameryki, aby powiesić się na literce H napisu Hollywood, trzymając się rękami za środkową belkę”. No a Hollywood jest na zachodzie.

Przez kolejne kilka tygodni tatuś poszukiwał najlepszego samolotu, tak aby lecieć bezpośrednio (lot miał trwać aż 11 godzin!) oraz układał plan szczegółowy z podziałem na każdy dzień. Ustaliliśmy też, że wynajmiemy kampervana, którym będziemy jeździć, i w którym będziemy spać. No  i znowu prze kilka kolejnych tygodni głównym zajęciem tatusia było poszukiwanie kampervana. Po przeszukaniu całego Internetu i wszystkich możliwych wypożyczalni z kameprvanami w końcu  po kilkudziesięciu godzinach znaleźliśmy i zarezerwowaliśmy ten jeden jedyny, który wydawał się idealnym na naszą podróż. I tak w kółko coś jeszcze trzeba było poplanować albo zarezerwować, tak aby dopiąć wyjazd na ostatni guzik.

Czas przygotowań zbiegł się z epidemią koronawirusa na świecie, co wymagało jeszcze dodatkowego planowania, no bo rodzice musieli się zaszczepić kolejną dawką szczepiona a przed samym wyjazdem całą piątką musieliśmy zrobić testy na Covid-19.
 
 
 
I w końcu nadszedł 8 czerwiec 2022, dzień w którym spełniają się marzenia…


A było to tak...
 
 
Dalsza część już niedługo, w kolejnym wpisie 🙂